Robię to kilka razy dziennie – małe głosowania, które kształtują wielki świat.
Kiedy na przykład kupuję kawę w MacDonald’s, głosuję na to, żeby na świecie istniało MacDonald’s i jego zasady funkcjonowania.
Kiedy kupuję książkę w Empiku, głosuję na to, by być może w przyszłości dyktował on jakie książki będa do kupienia w Polsce oraz na to, że znikną mali, kulturotwórczy wydawcy (http://kultura.newsweek.pl/jak-doic-wydawcow,82833,1,1.htm).
Kiedy kupuję w dużym supermarkecie głosuję na to, by większość zysków opuściła Polskę, a pani w kasie nie mogła pójść przez wiele godzin do toalety.
Kiedy biorę kredyt lub zakładam konto w dużym banku, głosuję na to, by istniał system odsetek i zgadzam się na to, że moje pieniądze będą wspierały rzeczy, których nie mam ochoty popierać (np. zbrojenia w niektórych krajach, kryzys finansowy, duże korporacje).
Bardzo często wydaje nam się, że nasze jednostkowe wybory mają żaden, albo znikomy wpływ na to jak wygląda świat. A jednak to nieprawda. Weźmy chociaż ostatnią akcję w Stanach – przenoszenie kont o wartości w sumie wielu miliardów dolarów do małych regionalnych i lokalnych banków zainicjowała młoda kobieta, która nie chciała się zgodzić z działaniami dużego banku.
A juz na pewno to, gdzie i w jaki sposób zdecydujemy się wydać swoje pieniądze decyduje o być lub nie być wielu firm i organizacji.
Kiedy kupuję w lokalnym sklepiku a nie w pobliskim supermarkecie, głosuję na to, aby ten sklepik blisko mnie istniał i wspierał moich sąsiadów – właścicieli.
Kiedy kupuję książki w internetowej księgarni pasjonatki książek Joli Ogonowskiej (Książki, które pomagają żyć) lub w lokalnej Kluboksięgarni za rogiem, wspieram te miejsca, zrodzone z pasji i lokalne miejsce spotkań.
Kiedy kupuję ekologiczne warzywa od firmy vegebox, wspieram polskich rolników i kreatywną małą firmę, która zajmuje się handlem ekologicznymi lokalnymi produktami
Kiedy biorę kredyt w banku, który nie wspiera idei odsetek (np. JAK Banken w Szwecji), promuję współzależność i pomagam innym kupić w godny sposób miejsce do mieszkania.
Chcę naprawdę świadomie wydawać pieniądze – wykorzystywać je do kreowania świata, w którym chciałabym żyć.
Zachęcam do wspierania akcji: Nie tucz książkowego potwora, która staje w obronie niezależnych małych wydawców i dystrybutorów książek.
Podoba mi się też inicjatywa krążąca po Facebooku. „Zdecydujmy się na kupno prezentów Chanukowych/Gwiazdkowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy”.
To tylko kilka drobnych przykładów, a przecież jest tego o wiele, wiele więcej.
A co Wy wspieracie? Do wydawania pieniędzy w jakich miejscach chcielibyście zachęcić innych?
Problem polega na tym, że bardzo dyskusyjne twierdzenia przedstawiasz jako objawione prawdy.
Ja kupuję w supermarkecie, bo denerwują mnie małe sklepiki, gdzie jest mały wybór towarów i opryskliwe ekspedientki. Troska o przerwy kasjerek w markecie, to zadanie PIPu.
Tak samo kupuję w empik.pl, bo liczy się dla mnie wygoda i niskie ceny, a nie gołosłowne oskarżenia konkurencji, która nie potrafi mi tego zapewnić.